"Victoria to bardzo dobra drużyna, ale będziemy walczyć o zwycięstwo". Wywiad z Mateuszem Faronem.
3-3 w ostatnim w ostatnim spotkaniu z Gromem Witków... Chyba nie taki wynik był w Waszych głowach przed meczem?
Mateusz Faron: Zdecydowanie nie takiego wyniku spodziewaliśmy się, liczyliśmy na zwycięstwo, chociaż wiedzieliśmy, że nie możemy lekceważyć przeciwnika z Witkowa.
Błędy popełniane przez Was kosztują Was bardzo cenne punkty. W poprzednim spotkaniu po bramce Krzyśka Trepki na 1-0 zdecydowanie spuściliście z tonu i zaczęliście popełniać błędy. Z czego to się bierze? Koncentracja, rozluźnienie?
M.F: Uciekły nam ważne punkty. Mogliśmy się zbliżyć do trzeciego i czwartego miejsca w tabeli, ale niestety się nie udało. Myślę, że to było rozluźnienie i brak koncentracji. Te trzy bramki padły w zbyt krótkim odstępie czasu.
Nie uważasz, że trochę zlekceważyliście drużynę z Witkowa?
M.F: Nie to na pewno nie było zlekceważenie rywala. Przed meczem w szatni mówiliśmy sobie, ze musimy walczyć i grać konsekwentnie od początku do końca meczu.
Dlaczego nie wystąpiłeś w wyjściowej jedenastce? Decyzja trenera czy jakiś inny powód?
M.F: To oczywiście jest decyzja trenera.Nie mogłem brać udziału w treningach przed meczem z Witkowem (nie pozwoliła mi na to praca) i to pewnie zaważyło na decyzji trenera.
Po meczu wśród kibiców dało się słyszeć głosy niezadowolenia, że nie wyszedłeś w pierwszym składzie...
M.F: Kibice ogólnie nie byli zadowoleni z naszego wyniku i może dlatego również kibicom nie podobały się decyzje trenera odnośnie składu i zmian w trakcie meczu.
Ale mimo, że nie miałeś wielu minut na boisku udowodniłeś, że od początku rundy utrzymujesz dobrą formę.
M.F: Mimo, że nie dostałem zbyt dużo minut w tym meczu chciałem dać z siebie jak najwięcej. Szkoda, że wyciągnęliśmy wynik tylko na remis.
Myślisz, że powinieneś otrzymywać więcej minut od trenera?
M.F: To są decyzje trenera, tak to widzi i nikt nie może w to ingerować. Wiadomo, że jak każdy chciałbym grać jak najwięcej, ale niestety nie zawsze mogę uczestniczyć w treningach.
W sobotę czeka Was ciężka przeprawa w Świebodzicach z miejscową Victorią. Myślisz, że będziesz mógł pomóc drużynie od początku spotkania?
M.F: Nie wiem, chciałbym zagrać od początku spotkania z takim rywalem jak Świebodzice. Bez względu na to ile zagram, będę chciał dać z siebie jak najwięcej i pomoc drużynie.
Czy w drużynie jest ta sportowa złość, która przed sobotnim spotkaniem może pomóc?
M.F: Oczywiście, że jest. Na pewno w sobotę wyjdziemy na murawę i będziemy "zasuwać" od początku do końca spotkania.
Dla Was to bardzo ważne spotkanie, ponieważ w przypadku ewentualnej porażki wasze marzenia walki w barażach o awans będą niezmiernie ciężko zrealizować.
M.F: To jest jedno z ważniejszych spotkań. Victoria to bardzo dobra drużyna, ale będziemy walczyć o zwycięstwo. Przed nami jeszcze mecze z Bystrzyca Górną i Jaworzyna, które będziemy musieli wygrać, jeśli chcemy myśleć o zajęciu trzeciego miejsca.
Victoria może pochwalić się najlepszą obrona w lidze. Jest jakiś specjalny plan na przejście szeregów obronnych rywala?
M.F: Będziemy grać swoje tak jak w każdym spotkaniu, długo utrzymywać się przy piłce i stwarzać okazje do strzelenia bramki.
Jesteś ulubieńcem kibiców Unii. To pewnie dzięki Twojej dobrej postawie. Jeśli wystąpisz w Świebodzicach, fani pewnie mieli by nic przeciwko jakbyś odwdzięczył się bramką albo asystą ?:)
M.F: He he (śmiech). Cieszy mnie to:). Zobaczymy co pokaże przyszłość. Na pewno dam z siebie wszystko i pomogę drużynie.
Komentarze